Pokanonizacyjne wspomnienia – część IV

DSC_0371_586Dzień IV

Z samego rana wyjechaliśmy z hotelu w kierunku Asyżu. Pogoda nie była zbyt zachęcająca do zwiedzania, bo poranna mgła skutecznie uniemożliwiała podziwianie jakichkolwiek widoków, ale każdy miał nadzieję, że gdy już opadnie ? to, co zobaczy, pozytywnie go zaskoczy.

Gdy dojechaliśmy na miejsce pierwsze kroki skierowaliśmy ku bazylice św. Franciszka. Najpierw był czas na nawiedzenie grobu tegoż świętego i chwilę osobistej modlitwy. Potem ? godzinne zwiedzanie z przewodnikiem i msza święta w kaplicy św. Katarzyny w dolnej bazylice. Tego dnia Eucharystia była bardziej uroczysta, bo razem z nami uczestniczyła w niej także spora grupa polaków z innych pielgrzymek, m.in. polska młodzież z Litwińskich szkół średnich. Gdy po mszy świętej wyszliśmy z bazyliki, naszym oczom ukazało się piękne średniowieczne miasteczko, o urokliwych uliczkach i niespotykanej nigdzie indziej atmosferze. Idąc w kierunku punktu późniejszej zbiórki nikt nie myślał o tłumie ludzi, przez który trzeba było się jakoś przecisnąć, czy samochodach próbujących przemknąć pomiędzy zwiedzającymi miasto turysto-pielgrzymami.

Po krótkim czasie wolnym poszliśmy dalej w kierunku San Damiano, mijając bazylikę św. Klary (nie było czasu na stanie w 50m. kolejce żeby ją zwiedzić). Niestety ? gdy doszliśmy już do owego kościoła św. Damiana, odbudowanego przez św. Franciszka ? zasmakowaliśmy tego, co znaczy siesta. Ponieważ zegar wybił już południe, drzwi wejściowe były już bowiem zamknięte? Pozostało nam jedynie zrobić zdjęcia przez szybki.

Ostatnim miejscem naszej pielgrzymki w Asyżu był kościół Najświętszej Maryi Panny od Aniołów i mieszcząca się w niej Porcjunkula. Wybudowano ją w miejscu, mówią Włosi, gdzie w VI w. słychać było śpiew aniołów. A i tego dnia, jeśli ktoś wszedł tam z otwartym sercem, na pewno wyszedł umocniony świętością tej skromnej kapliczki.

Następnie udaliśmy się w podróż do Rzymu. Po chwili na przepakowanie się i kolację pojechaliśmy metrem pod Hiszpańskie schody, by przespacerować się jeszcze razem w centrum Rzymu. Szliśmy w kierunku Piazza Navona, gdzie miał być punkt naszej późniejszej zbiórki. Dotarlismy tam około 22.00, także pozostało nam do wykorzystania 2.5 h. Niektórzy poszli na włoską pizzę, czy kawę, inni zostali z polakami na czuwaniu. Zebrała się także kilkunastoosobowa grupa, która poszła z przewodnikami na wyprawę Rome by night.

W końcu po północy wyruszyliśmy zwartą grupą w kierunku Watykanu, by stanąć w kolejce na Plac św. Piotra. To, co zobaczyliśmy po przejściu mostu na Tybrze zaparło każdemu dech w piersiach. Tysiące ludzi z transparentami, flagami i piosenkami na ustach tabunami parły naprzód, w kierunku drogi prowadzącej na plac św. Piotra. Stanęliśmy tam razem z nimi i zaczęło się. 5 godzin czuwania, śpiewania, modlitwy wśród pielgrzymów z różnych krańców świata? Tego, co się tam działo i całej atmosfery panującej wśród ludzi nie da się opisać. Każdy liczył, że dostanie się na plac, niektórzy stali tam już od 20tej! Mimo ścisku i zdecydowanego ?braku komfortu? było to niesamowite doświadczenie. O 5.30 otwarto bramki i zaczęto wpuszczać ludzi na plac. Mnie udało się tam być już przed 8:00.

kl. Maciej Górski
rok IV