Święty Józef – Ojciec Czuły

19 Lipca, to kolejny dzień poświęcony świętemu Józefowi. Jak co miesiąc, zamieszczamy rozważanie jednego z kleryków roku już V.
Kolejne z określeń świętego Józefa:

Ojciec czuły
W poszukiwaniu jakiegoś inspirującego pomysłu na kazanie, z czystej ciekawości wpisałem temat mojego rozważania, czyli „Ojciec czuły” w wyszukiwarkę internetową. Wyświetliła mi się cała paleta różnego rodzaju artykułów i materiałów filmowych. Były to teksty i filmy o tematyce religijno – psychologicznej. Pomijając teksty typowo o tematyce religijnej, doszedłem do wniosku, że po pierwsze w tych pozostałych artykułach wyraźnie rzuca się w oczy kryzys ojcostwa, a po drugie, że najczęściej tą tematyką zajmują się strony katolickie. Co więcej, że zajmują się one nie tylko samym opisywaniem problemu, ale także jakimiś formami wsparcia i rozwiązywania problemów dzisiejszych ojców. Dlaczego to w ogóle skupiło moja uwagę? Otóż w punkcie o Ojcu czułym z listu apostolskiego „Patris Corde” papieża Franciszka, któremu dzisiaj się przyglądamy, spotykamy się ze św. Józefem. Obserwuje on, jak Jezus wzrasta „w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Papież porównuje tą sytuację, do sytuacji starotestamentalnego Boga i Izraela. To Pan troszczy się, broni, karmi i bacznie obserwuje Naród Wybrany, który rośnie w siłę. Tak samo Józef obserwuje i troszczy się o Jezusa. Co więcej papież twierdzi, że Jezus widzi w Józefie czułość Boga, a z kolei Józef jest świadomy swoich ludzkich ułomności. Gdy zestawiłem spostrzeżenia ojca świętego z wynikami wyszukiwania zorientowałem się, jak ważna jest postać świętego Józefa w dzisiejszych czasach. Przez moment nawet uśmiechnąłem się do siebie w duszy, że być może papież pisząc ten list podobnie, jak ja, zainspirował się tymi problemami. Bóg upodobał sobie ludzkie ułomności, którymi uwielbia się posługiwać w historii zbawienia. Być może właśnie dlatego Józef został wybrany na ziemskiego ojca Jezusa Chrystusa. Świadomość własnych słabości połączona z bezgraniczną ufnością Bogu i czułością wobec siebie i bliźniego spowodowała, że Józef staje się najlepszym kandydatem na ojca. Przyjmując ten model postępowania nie mogę się zbytnio obawiać tego, co ma dla mnie Bóg przygotowane na tym łez padole. Nie muszę się bać, że nie podołam. Boże plany zrealizują się pomimo tego, że nie jestem doskonały i zrealizują się właśnie w moich słabościach. Tak jak jest napisane w 2 Liście św. Pawła do Koryntian „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Nie chodzi zatem o to, by uznać, że ja już nie muszę pracować nad sobą, ale by w próbach poprawy postępowania pozostać sobą, popatrzeć na siebie z czułością. Nie biczować, nie niszczyć samego siebie. W tym świetle jak sugeruje papież, mamy do czynienia z dwoma rodzajami prawdy. Pierwszy z nich to prawda na wskroś bolesna, to prawda, która pochodzi od Złego. Przez pryzmat takiej prawdy będę zdolny jedynie potępić siebie, a przez to i drugiego człowieka. Będę trwał w ułudzie dobra skazując siebie i innych na potępienie. Co więcej mogę być przekonany, o tym, że słusznie postępuję, bo czynię to w imię prawdy. Jest jeszcze drugi rodzaj prawdy, czyli Prawda, która wyzwala. Ona pochodzi od Boga, jest na wskroś przesiąknięta miłością miłosierną, stawia na nogi, przywraca godność, po prostu akceptuje mnie razem z moimi słabościami. Ten rodzaj prawdy to jest właśnie czułość. Przez pryzmat czułości, powinienem patrzeć na siebie i na drugiego człowieka. Muszę starać się być taki jak św. Józef. Zacząć patrzeć na siebie przez okulary czułości. Dopiero miłosierne spojrzenie na swoje ułomności pozwoli mi uwolnić się od nieustannego osądzania. Osądzania siebie, ale przede wszystkim osądzania drugiego człowieka. Szczególnie dlatego, że pragnę całym sercem być kapłanem powinienem się troszczyć o to, by być czułym. To przecież kapłan ma rozlewać czułość Boga na ludzi, szczególnie w sakramencie pokuty. Ludzie podobnie jak Jezus widział w Józefie, powinni w osobie kapłana móc dostrzec czułość Boga. To nie postawienie domu, posadzenie drzewa i spłodzenie syna decyduje o tym czy jestem prawdziwym ojcem, czy dojrzałym mężczyzną. Nie siła, agresja i moc, ale czułość, empatia i opiekuńczość świadczy o męskości. O tym, czy będę dobrym ojcem rodziny, czy ojcem duchownym w konfesjonale. Bycie dojrzałym mężczyzną wymaga przyjęcia postawy św. Józefa – postawy czułości. Tylko w czuły sposób można dotknąć w człowieku tego, co jest w nim kruche. To co słabe można zmienić w mocniejsze, ale wymaga to delikatności. Wymaga świadomości własnych słabości, zależności od innych osób i zaufania Bogu. Bezgranicznego zaufania Bogu, ofiarowania siebie jako narzędzia. Lęk i niepokój także mogą pozytywny wpływ na życie człowieka. Jedynym warunkiem jest by ten lęk przenikała wola Boża. Święty Józef łącznik Starego i Nowego Testamentu – czuły ojciec dla Jezusa, czuły tak jak Bóg, był czuły dla Narodu Wybranego też się bał. Odczuwał niepokój i to w wielu momentach. Nie czuł się pewnie, ale ufał Bogu i dzięki temu nie zbłądził. On staje dzisiaj przede mną. Staje przed każdym z nas i mówi: Idź i rób, co do Ciebie należy! Idź i rób to, do czego jesteś powołany! Dasz radę! Po prostu popatrz na siebie z czułością i zaufaj Panu, a On się o Ciebie zatroszczy. Bądź czułym człowiekiem patrz z miłością na drugiego i oddaj ster swojego życia Bogu, a dopłyniesz do portu zwanego zbawieniem.
Kl. Karol Iwańczak