Rozważanie o Św. józefie. „Ojciec w cieniu”.

Każdy z nas pewnie tutaj obecnych, gdy był jeszcze dzieckiem miał swojego bohatera, którego mógł oglądać w telewizji godzinami.          Gdy powoli dorastamy, naszą uwagę przykuwa bohater, którym jest nasz tata. Zapatrujemy się w niego i jedyna myśl, która nam się wtedy nasuwa, to po prostu „Chce być jak on”. Dlaczego? Odpowiedzią może być wiersz napisany przez jednego chłopca: „Kiedy auto się zepsuje, tata wszystko zreperuje. Chcę jak tata wszystko umieć, dużo wiedzieć i rozumieć”. W tym mieści się cała sentencja ojcostwa. Dla Pana Jezusa właśnie takim niezwykłym człowiekiem, pierwszym bohaterem był św. Józef. Bo tylko człowiek niezwykły, umie poprzez swoje milczenie wyrazić na tyle dużo, aby zrozumieć jakim był Ojcem.

W Liście Apostolskim „Patris Corde”, który w tym roku mamy przyjemność omawiać, papież Franciszek ostatni rozdział zatytułował „Ojciec w cieniu”. Zastanówmy się więc, dlaczego akurat Ojciec Święty, odnosi do św. Józefa analogią cienia. Słownik języka polskiego na wyrażenie <być w cieniu>, wyjaśnia, że ktoś jest w cieniu innej osoby, kogoś bardziej znaczącego, ważniejszego. Ktoś będący w cieniu jest najczęściej niedostrzegany, ponieważ wszyscy zwracają uwagę na osobę, którą oświetlają promienie. Cień, jak pewnie wszyscy wiemy, to obszar, gdzie nie dociera światło bezpośrednio ze źródła. Przez to wyraża się, że dany człowiek chce wieść spokojne życie, gdzie główną rolę będzie odgrywał kto inny. Myślę, że metafora cienia jest bardzo oddająca osobę św. Józefa, który uchylił się, aby wywyższyć Tego, który został Mu powierzony. Właśnie poprzez analogię cienia, św. Józef jest określany w stosunku do Jezusa Chrystusa, jako cień Ojca Niebieskiego na ziemi. Pań Bóg posłużył się Nim, ale pozostawił Mu także wolną wolę w działaniu, jak każdemu człowiekowi. On jednak się nie zawahał, gdy Anioł Pański ukazał Mu się we śnie. Co tak naprawdę różni Józefa od każdego człowieka? To korzyść. Gdy większość z nas otrzymałaby zadanie, to co najpierw robimy,   o czym myślimy? W naszej głowie pojawia się pytanie: „A co będę z tego miał?”. Wtedy po wstępnej analizie przechodzimy do działania. Tu jest zupełnie odwrotnie. Józef wie, kto tutaj jest najważniejszy. Nie zastanawia się, tylko od razu przechodzi do czynu. Bo w Nim jest miłość do Maryi i Jezusa. Gdy my mielibyśmy pomóc naszym rodzicom, wtedy nie zastanawiamy w ogóle, jesteśmy gotowi na każde rozwiązanie, choć może nas to wiele kosztować. Dlaczego? Bo ich kochamy bezgranicznie. Józef jako cień Ojca Niebieskiego, wie, że jest narzędziem w ręku Boga. Człowiekiem, który ma ukazywać Jego oblicze tutaj  na ziemi. Myśl tą można odnieść do słów Mojżesza, który przypomina Izraelowi: „Widziałeś też i na pustyni: Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście”                      (Pwt 1, 31).

Chciałbym więc, przyjrzeć się bliżej ojcostwu, które ukazuje nam           św. Józef. Warte uwagi są słowa papieża Franciszka, który mówi, że: „Mężczyzna nie rodzi się ojcem, ale staje się Nim. Dlaczego? Nie dlatego, że dziecko przychodzi na świat, ale, że podejmuje  o nie troskę”. Ojcem się jest na całe życie. Choć bywają różne historie w rodzinach, to jednak ojciec zrobi wszystko dla swoich dzieci. Może niektórzy z was oglądali amerykański komediodramat, gdzie główną role gra Robin Williams, konkretnie „Pani Doubtfire”. Tytułowy Hillard zatrudnia się jako gosposia swojej byłej żony. Dlaczego to robi? Bo miłość wygrywa, chce jak najwięcej czasu spędzać ze swoimi dziećmi. Jednak nikt go nie rozpoznaje, ponieważ pracuje w przebraniu, które kosztuje go wiele wysiłku. Jest w cieniu. To pokazuje nam jak daleko sięga miłość i ambicja ojca, który jest zdolny zrobić rzeczy niemożliwe dla swych dzieci. W dzisiejszych czasach spotyka się jednak, że dzieci są osierocone przez swych ojców. Stad św. Paweł kieruje owe słowo w liście do Koryntian: „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców” (1 Kor 4, 15). To znaczy, że ojciec jest kimś wyjątkowym, niepowtarzalnym. Ktoś kto czeka na swoje dziecko, mimo błędów i porażek, jak w przypowieści o Miłosiernym Ojcu, który został bardzo zraniony przez swoje dziecko, a mimo to czeka na swego syna i wita go bardzo czule. W tym przejawia się miłość ojcowska. Miłość, która jest czysta  i wolna, zawsze zdoła wybaczyć.

Być ojcem to wprowadzać dziecko w życie, w rzeczywistość. Nie zatrzymywać go, ale czynić je zdolnym do swoich wyborów. Dlatego może św. Józef otrzymał miano „Ojca Przeczystego”. Św. Jan Paweł II mówiąc o ojcostwie, powiedział: „Bezsprzecznie ojciec odgrywa istotną rolę w rozwoju osobowości dziecka, pozwalając mu odkryć tożsamość płciową, poczucie wartości, a poprzez wymagania daje możliwość usamodzielnienia się   w życiu”. Miłość, która nie jest skierowana na posiadanie jest naprawdę miłością. Bóg pierwszy nas umiłował, miłością czystą, wolną, w której człowiek popełnia błędy, upada. Ale to jest właśnie miłość, która jest na dobre i złe, daje drugą szansę. Św. Józef kochał miłością bezgraniczną i tu objawia się Jego niezwykłość.

Odnosząc się jeszcze do samego określenia „Ojciec w cieniu”, nie można pominąć Tej przez którą zbawienie przyszło na świat. To również w Jej cieniu przedstawiany jest Ojciec Świętej Rodziny. Jakże to musiało być niekomfortowe, patrzeć po ludzku, że mąż musiał usuwać się w cień, by to Jego żona i Jezus mogli być wywyższeni. Ale jak powiedziałem „patrzeć po ludzku” wtedy jest to niezrozumiałe. W tym przejawiała się logika miłości, przeczystej miłości. Umieć zrezygnować z siebie i to w sposób wolny. Jakże nam ciężko rezygnować z siebie, z własnych przyjemności,  z wygody. Św. Józef jednak zdał się w pełni na Boga, zaufał mu bezgranicznie.

W życiu Świętej Rodziny pewnie nie zawsze było kolorowo. Choć zmagali się   z podobnymi problemami, jakie nam towarzyszą w rodzinach, to jednak cechowała ich bezgraniczna miłość. Każdy w tej rodzinie rozumiał swoje posłannictwo. Jezus jako mały chłopiec uczęszczał do świątyni bo tam był Jego dom, dlatego, odpowiada rodzicom, którzy znajdują Go między nauczycielami: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym co należy do mego Ojca?”. Natomiast Maryja i Józef wypełniali swoje obowiązki, które towarzysza każdym rodzicom. Ojciec czuwał nad wszystkim, oddając się w pełni rodzinie. Jeżeli ktoś zapytałby mnie, jak zaufać Bogu? Odpowiedziałbym bez zastanowienia: „Spójrz na św. Józefa”. On, który dostaje nakaz we śnie i nagle Jego życie zaczyna się jakby od nowa. Choć wie, że Jezus nie jest Jego własnym dzieckiem, ale został Mu powierzony. Tutaj warte uwagi jest to, że w tym świętym człowieku nie ma ani grama frustracji, nie jest to logika ofiary z siebie, ale daru z siebie. Dlatego dzisiejszy świat potrzebuje takich właśnie ojców, którzy umieją dawać siebie rodzinie. Na tym polega dar. Każde powołanie powinno rodzić się poprzez dar z siebie. Dlatego św. Józef jest nie tylko wzorem ojcostwa, ale także wzorem powołania, do którego człowiek dojrzewa  z wiekiem. W kapłaństwie potrzeba właśnie takiej dojrzałości, aby mężczyzna umiał dostrzec do jak wielkiej misji Pan go powołał. Ale nie odnosi się to jedynie do kapłaństwa, ale do każdej drogi, którą wybieramy, w małżeństwie, celibacie, czy też do życia konsekrowanego. Jeżeli osoba powołana rozumie, że jest darem, a nie opiera się na logice ofiary, wtedy jak kwiat rozkwita, który staje się piękny. Bycie ojcem to szanowanie wolności, realizacja swojej funkcji wychowawczej poprzez samodzielność swego dziecka. Nic piękniejszego nie ma, gdy ojciec, który uczy swoje pociechy, widzi, jak w pewnym momencie radzą sobie z tym już same.  Stąd dzisiaj świat potrzebuje takie wzoru jakim jest ten święty. Potrzeba nam kogoś, kto umie połączyć miłość z wolnością. Św. Józef daje nam znak do drogi, która jest zaproszeniem Pana Boga. Człowiek codziennej obecności, choć przechodzi niezauważony, jak cień, jednak zapisał się niebywale w historii zbawienia. To daje nam przykład, aby nie zniechęcać się, gdy jesteśmy może na drugim planie, pozostając w ukryciu, ponieważ Pan Bóg jak widzimy w osobie Józefa, daje czynny udział w dziełach Bożych. Bo na tym właśnie polega misja Ojca, który jak Matka jest, czuwa i pamięta.

W tym roku św. Józefa zachęcam, aby bliżej przyjrzeć się Jego osobie. Prośmy  w modlitwie o Jego wstawiennictwo, bo to święci pomagają nam wiernym, podążać do doskonałości. Św. Józef może być postacią, która przemawia do współczesnego człowieka, którego żadne słowo nie zostało zapisane na kartach Pisma Świętego, to jednak wyraziło się poprzez czyny. Prośmy tego świętego, aby pomagał lepiej zrozumieć na czym polega prawdziwa posługa. Chciejmy dzisiaj stawać Go sobie za wzór do naśladowania, w czym może nam pomóc książka Jana Dobraczyńskiego „Cień Ojca”, gdzie autor w formie powieści opowiada o życiu św. Józefa. Bo jest On wzorem każdej sfery życia, ojcostwa, męskości, odwagi, ludzi pracy, a przy tym wszystkim wielkiej pokory i zaufania. Bo jak pisze św. Teresa od dzieciątka Jezus: „Pokora nie jest cnotą ludzi potulnych, ale tych, którzy widzą wielkość własnego życia i drugiego człowieka, oczyma Boga”.

kl. Sebastian Woźniak, rok V