Świadectwa

O mnie ?walczył? i troszczył się o mój rozwój duchowy

Pan Bóg do podjęcia decyzji o wyborze drogi powołania kapłańskiego przygotowywał mnie bardzo długo. Już w wieku 7 lat za sprawą prefekta zostałem ministrantem. Czasem nie umiałem być wierny temu obowiązkowi, toteż mój ksiądz wikariusz wiele się musiał natrudzić, abym nim pozostał.

Piszę o tym, ponieważ bardzo wielkim darem było dla mnie to, że na mojej drodze zawsze stał ktoś, kto o mnie ?walczył? i troszczył się o mój rozwój duchowy. Najpierw ten wspomniany wikariusz, później kolejny ksiądz za sprawą którego trafiłem do Ruchu Światło ? Życie (on też ciągle walczył abym się w nim rozwijał). I wreszcie jeszcze jeden kapłan który pomagał mi dojrzeć do podjęcia tej decyzji. To właśnie ?natręctwo? tych ludzi przyczyniło się do tego, że jestem teraz tu gdzie jestem.

Już długo pojawiały się u mnie myśli: ?Jakby to było być księdzem? A może właśnie do tego Bóg mnie powołuje?? Jednak, na poważnie zacząłem się nad tym zastawiać w czasie wakacji 2005 roku (na rok przed maturą.) Wtedy to zaczął się dla mnie czas wielkiego niepokoju i ciągłego pytania: ?Czego ty chcesz ode mnie Panie? Jaką drogą chcesz mnie poprowadzić?? I mimo, iż cały czas czułem, jakieś przekonanie, że moją drogą ma być kapłaństwo, to jednak ?biłem się z tą myślą?. Bałem się ją przyjąć i zaufać Bogu. Ciągle pojawiała się jakaś wątpliwość: ?A co jeśli się mylę?? Bałem się, że to wszystko to jest mój wymysł, a nie Boży plan. Z tego powodu ciągle prosiłem Pana Boga o jakiś znak. Na tej drodze niepokoju, dużą rolę odegrał mój kierownik duchowy (kapłan z którym dzieliłem się tymi przemyśleniami). On mi pomógł zrozumieć, że jeśli myśl o kapłaństwie rzeczywiście pochodzi od Boga, to sama nie zginie. Zginąć może tylko wtedy, jeśli nie pochodzi od Boga. I rzeczywiście nie zginęła, ale cały czas jakoś wybrzmiewała: czy to na modlitwie, czy na Eucharystii, czy też podczas rachunku sumienia. Nie tylko nie zginęła, ale pielęgnowana poprzez sakramenty ciągle wzrastała. Myślę, że właśnie tym co najbardziej pomagało mi w rozpoznaniu powołania były sakramenty Eucharystii i pojednania. Mimo, że cały czas trwała w mojej duszy swego rodzaju walka i ciągle też ?kłóciłem? się z Panem Bogiem, prosząc o znak, który ostatecznie rozwiałby wszelkie wątpliwości, to jednak w końcu dojrzałem do tego, aby podjąć decyzję i powiedzieć ?tak? Bożemu wezwaniu. Nawiasem mówiąc, to z perspektywy czasu myślę, że żaden znak by mnie do końca nie zadowolił.

Od momentu podjęcia decyzji sytuacja się radykalnie zmieniła. Od razu zagościły w moim wnętrzu radość i pokój, a wątpliwości zniknęły. To był moment przełomowy. Od tamtego czasu nie myślałem już o niczym innym, jak tylko o tym, aby pozostać temu wyborowi wiernym. Moją radość i pewność potęgowali jeszcze ci, z którymi dzieliłem się tą decyzją. Było tak dlatego, iż często potwierdzali, że spodziewali się po mnie takiej decyzji ? mimo, iż nigdy wcześniej na ten temat nie rozmawialiśmy.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko ? przeprosiwszy Boga za ciągłe wystawianie Go na próbę przez żądanie znaku ? dziękować Mu. Dziękować za łaskę powołania oraz za piękno sakramentów Eucharystii i pokuty, przez które prowadził mnie drogą wyboru. Wystarczyło uwierzyć i zaufać?

Kiedy usłyszysz głos mówiący w głębi twojego serca ?Pójdź, nie bój się?, odpowiedz pozytywnie.

Kiedy zapytamy licealistę o to jak widzi swoją przyszłość to możemy zauważyć jego swoiste zakłopotanie, jakąś niepewność, może nawet paraliżujący lęk. Rzadziej będzie to entuzjazm czy otwartość na nieznane. A już sporadycznym przypadkiem jest spokój i jakaś pewność tej przyszłości. Przyszłość generalnie to zawsze niewiadoma. Nie wiemy, co nas czeka, nie mamy [jeszcze] maszyn przenoszących nas w czasie, abyśmy mogli zapoznać się ze swoim przeznaczeniem. Choć pewnie wielu marzy o samochodzie, jaki posiadał Dr Elmet Brown w filmie ?Powrót do przeszłości?. To na razie fantastyka.

Czy więc nie lepiej jest zapytać młodego człowieka, co lubi, co go interesuje, kto mu imponuje? Prawdopodobnie zdobędziemy o wiele cenniejsze informacje o jego ewentualnych planach na przyszłość, niż gdy zapytamy o nią wprost. Ponadto reakcje są całkowicie inne.

Warto więc przy okazji bezpośredniego przygotowania do matury, a potem wyboru drogi życia, pytać samego siebie o to jaki tak naprawdę jestem, co mnie interesuje, czego pragnę, kogo chcę słuchać? Ta wiedza na pewno pomoże w trudnych decyzjach, jakie czekają młodego człowieka. Dzięki niej może bardziej świadomie podejmie on odpowiedź na pojawiające się gdzieś na horyzoncie jego życia słowa Chrystusa ?Pójdź za mną?. Może słów Kogoś, komu na człowieku bardzo zależy, nie potraktuje jako kolejnej, spośród wielu, oferty na udane życie.

Zapewniam cię, drogi bracie, że warto z niej skorzystać. Gdy spojrzymy na osoby, którym taką ofertę złożono, i które ją przyjęły to wiele wątpliwości zniknie. Mówię tutaj o niektórych tylko postaciach z Pisma Świętego, takich jak Abraham, Mojżesz, prorok Jeremiasz, św. Józef, św. Piotr, apostoł Paweł. Na drogach ich życia również stało wiele ciekawych i atrakcyjnych propozycji na udane życie. Jednak oni szli za głosem Tego, który także Tobie stawia propozycję ?Pójdź za mną?.

Należy jasno powiedzieć, że decyzja ta nie zdradzi szczegółów twojej przyszłości. Ale masz pewność, że będziesz na właściwej drodze. Źródłem twojej pewności będzie sam Bóg i Jego obietnica, jaką już dzisiaj ci składa: ?Ja będę z Tobą.? Takie słowa kierował do Abrahama, do proroków, królów oraz apostołów. A dziś może właśnie zwraca się do Ciebie zapewniając, że On zawsze będzie z Tobą.
Przyszłość jest jakoś w naszych rękach. To my ją kształtujemy i nadajemy jej sens poprzez nasze wybory. Ona może w jakiś sposób niepokoić. Jednak poznając swoje możliwości, rozeznając, co mówi do mnie Bóg, mogę być o nią spokojny.

Kiedy usłyszysz głos mówiący w głębi twojego serca ?Pójdź, nie bój się?, odpowiedz pozytywnie. Nie trać okazji. Nie daj się prosić. Bóg cię potrzebuje, ale i ty potrzebujesz Jego.

kl. Tomasz Smalcerz