Pierwszy rok – „nachylanie się” ku Panu Bogu…

Za sobą mam pierwszy rok formacji seminaryjnej. Za sobą, a może precyzyjniej będzie, jeśli napiszę, że w ostatnim czasie wzbogaciłem się o piękny rok żywszego, świeższego spotykania Pana Boga na drodze do kapłaństwa. Co to był dla mnie za czas? Pozwólcie, że zacznę dość nietypowo, bo dokładnie moje przeżycia i to, co chciałbym przekazać, odda pewna historia. Otóż, kiedy kardynał Karol Wojtyła wizytował pewną parafię, spotykał się z wieloma ludźmi. Był to też czas bardzo uroczystych powitań. W imieniu dzieci przemawiała mała kilkuletnia dziewczynka. Niestety, metropolita krakowski nie słyszał dokładnie kierowanych do niego słów, gdyż dziewczynka mówiła zbyt cicho. Kiedy podeszła, kardynał powiedział, że tak ładnie go witała, tylko, że on nic nie słyszał. Na co dziewczynka bardzo bystrze odpowiedziała: Jakżeś nie słyszał, to się trzeba było nachylić! Możemy sobie wyobrazić reakcję ludzi zgromadzonych w kościele i speszenie przyszłego papieża. Dla mnie pierwszy rok formacji był właśnie takim „nachylaniem się” ku Panu Bogu, by lepiej zrozumieć siebie samego i powołanie do kapłaństwa. Nie było łatwo, bo wszystko było nowe – nowe twarze, nowy porządek dnia, nowa rzeczywistość. By to wszystko lepiej poznać, trzeba było umiejętnie wsłuchiwać się w Boże Słowo. By w tym wszystkim znajdywać sens i radość, trzeba było pochylić się ku Chrystusowi, bo człowiek sam siebie nie jest w stanie do końca zrozumieć bez Chrystusa(bł. Jan Paweł II).

Nasz rocznik, kurs pierwszy, bo tak w ów czas o nas mówiono, :) liczy dziś osiem osób. Przyjechaliśmy do naszego seminarium 14 września z różną historią ? jedni już coś studiowali, pracowali; większość jednak przybyła ze świeżo wydrukowanym świadectwem maturalnym. Od samego początku bardzo wzorowo zajął się nami kl. Marcin Lech, nasz superior, czyli kleryk z piątego roku, którego zadaniem jest towarzyszenie alumnom kursu pierwszego podczas poznawania budynku i wszystkich zwyczajów tu panujących. Tydzień integracyjny minął bardzo szybko. Był to czas bardzo intensywny. W naszej pamięci zapisało się wiele spotkań ? z Ojcem Tadeuszem, z Ojcem Piotrem, z Księdzem Prefektem czy z Księdzem Biskupem Grzegorzem Kaszakiem. Żywym wspomnieniem ciągle są nasze wycieczki po Krakowie i okolicach oraz niezapomniany wypad w góry z Ojcem Piotrem – pierwsza lekcja odpowiedzialności. Z ciekawością chłonęliśmy każdy nowy dzień. Nadszedł październik i akademicka rzeczywistość.

Akademickie zmagania rozpoczęliśmy od historii filozofii i historii Kościoła. Nie zabrakło wstępu do teologii duchowości oraz niezwykle archaicznie brzmiących przedmiotów, jak łacina, greka i język hebrajski. Szybko jednak przekonaliśmy się, że są to do dziś stosowane, w różnych dziedzinach życia, języki. Zatem użyte przeze mnie wcześniej słowo ?archaiczne? jest w tym przypadku nieodpowiednie. Była też logika i fascynująca wielu liturgika. Oczywiście nie zabrakło języka obcego nowożytnego; mieliśmy także wykłady z języka polskiego – czasem bywał dla wielu bardziej obcy niźli ojczysty.:) Niezwykle wartościowe były również spotkania z biskupem Grzegorzem Rysiem na wykładach terenowych nazwanych Dziedzictwo Kościoła Krakowskiego. Mieliśmy możliwość zobaczenia najbardziej niedostępnych zakamarków wzgórza wawelskiego, a także zapoznania się z naszymi braćmi, wyznawcami prawosławia i protestantyzmu. Wszystko to sprawiło, że ten miniony rok nie był nudny. Był niezwykle intensywny. Każda sesja zakończona była powodzeniem. Jednak był jeden bardzo trudny egzamin.

Nad naszą formacją wewnętrzną czuwali Ojciec Piotr Madeja, Ojciec Tadeusz Stokowski, Ojciec Rafał Buchinger i Ojciec Walerian Chromy OFM. Tak jest do dziś. To oni są naszymi duchowymi powiernikami, to do nich udajemy się z każdym duchowym (i nie tylko duchowym) problemem. To oni wprowadzają nas w tajniki medytacji, modlitwy i poprawnego czytania Pisma Świętego. Trudno sobie wyobrazić nas bez nich. To oni pomagają nam nachylać się ku Jezusowi.

I tak minął pierwszy rok naszej drogi do kapłaństwa. Jesteśmy już na kolejnym jej etapie. Dużo się w nas zmieniło, lepiej się poznaliśmy i razem zmierzamy za Chrystusem. Przed nami kolejny rok ?pochylania się? nad Chrystusem, by usłyszeć jak


Serce mówiło do serca