Archiwum kategorii: Rozważania

Święty Józef – Ojciec Czuły

19 Lipca, to kolejny dzień poświęcony świętemu Józefowi. Jak co miesiąc, zamieszczamy rozważanie jednego z kleryków roku już V.
Kolejne z określeń świętego Józefa:

Ojciec czuły
W poszukiwaniu jakiegoś inspirującego pomysłu na kazanie, z czystej ciekawości wpisałem temat mojego rozważania, czyli „Ojciec czuły” w wyszukiwarkę internetową. Wyświetliła mi się cała paleta różnego rodzaju artykułów i materiałów filmowych. Były to teksty i filmy o tematyce religijno – psychologicznej. Pomijając teksty typowo o tematyce religijnej, doszedłem do wniosku, że po pierwsze w tych pozostałych artykułach wyraźnie rzuca się w oczy kryzys ojcostwa, a po drugie, że najczęściej tą tematyką zajmują się strony katolickie. Co więcej, że zajmują się one nie tylko samym opisywaniem problemu, ale także jakimiś formami wsparcia i rozwiązywania problemów dzisiejszych ojców. Dlaczego to w ogóle skupiło moja uwagę? Otóż w punkcie o Ojcu czułym z listu apostolskiego „Patris Corde” papieża Franciszka, któremu dzisiaj się przyglądamy, spotykamy się ze św. Józefem. Obserwuje on, jak Jezus wzrasta „w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi”. Papież porównuje tą sytuację, do sytuacji starotestamentalnego Boga i Izraela. To Pan troszczy się, broni, karmi i bacznie obserwuje Naród Wybrany, który rośnie w siłę. Tak samo Józef obserwuje i troszczy się o Jezusa. Co więcej papież twierdzi, że Jezus widzi w Józefie czułość Boga, a z kolei Józef jest świadomy swoich ludzkich ułomności. Gdy zestawiłem spostrzeżenia ojca świętego z wynikami wyszukiwania zorientowałem się, jak ważna jest postać świętego Józefa w dzisiejszych czasach. Przez moment nawet uśmiechnąłem się do siebie w duszy, że być może papież pisząc ten list podobnie, jak ja, zainspirował się tymi problemami. Bóg upodobał sobie ludzkie ułomności, którymi uwielbia się posługiwać w historii zbawienia. Być może właśnie dlatego Józef został wybrany na ziemskiego ojca Jezusa Chrystusa. Świadomość własnych słabości połączona z bezgraniczną ufnością Bogu i czułością wobec siebie i bliźniego spowodowała, że Józef staje się najlepszym kandydatem na ojca. Przyjmując ten model postępowania nie mogę się zbytnio obawiać tego, co ma dla mnie Bóg przygotowane na tym łez padole. Nie muszę się bać, że nie podołam. Boże plany zrealizują się pomimo tego, że nie jestem doskonały i zrealizują się właśnie w moich słabościach. Tak jak jest napisane w 2 Liście św. Pawła do Koryntian „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali”. Nie chodzi zatem o to, by uznać, że ja już nie muszę pracować nad sobą, ale by w próbach poprawy postępowania pozostać sobą, popatrzeć na siebie z czułością. Nie biczować, nie niszczyć samego siebie. W tym świetle jak sugeruje papież, mamy do czynienia z dwoma rodzajami prawdy. Pierwszy z nich to prawda na wskroś bolesna, to prawda, która pochodzi od Złego. Przez pryzmat takiej prawdy będę zdolny jedynie potępić siebie, a przez to i drugiego człowieka. Będę trwał w ułudzie dobra skazując siebie i innych na potępienie. Co więcej mogę być przekonany, o tym, że słusznie postępuję, bo czynię to w imię prawdy. Jest jeszcze drugi rodzaj prawdy, czyli Prawda, która wyzwala. Ona pochodzi od Boga, jest na wskroś przesiąknięta miłością miłosierną, stawia na nogi, przywraca godność, po prostu akceptuje mnie razem z moimi słabościami. Ten rodzaj prawdy to jest właśnie czułość. Przez pryzmat czułości, powinienem patrzeć na siebie i na drugiego człowieka. Muszę starać się być taki jak św. Józef. Zacząć patrzeć na siebie przez okulary czułości. Dopiero miłosierne spojrzenie na swoje ułomności pozwoli mi uwolnić się od nieustannego osądzania. Osądzania siebie, ale przede wszystkim osądzania drugiego człowieka. Szczególnie dlatego, że pragnę całym sercem być kapłanem powinienem się troszczyć o to, by być czułym. To przecież kapłan ma rozlewać czułość Boga na ludzi, szczególnie w sakramencie pokuty. Ludzie podobnie jak Jezus widział w Józefie, powinni w osobie kapłana móc dostrzec czułość Boga. To nie postawienie domu, posadzenie drzewa i spłodzenie syna decyduje o tym czy jestem prawdziwym ojcem, czy dojrzałym mężczyzną. Nie siła, agresja i moc, ale czułość, empatia i opiekuńczość świadczy o męskości. O tym, czy będę dobrym ojcem rodziny, czy ojcem duchownym w konfesjonale. Bycie dojrzałym mężczyzną wymaga przyjęcia postawy św. Józefa – postawy czułości. Tylko w czuły sposób można dotknąć w człowieku tego, co jest w nim kruche. To co słabe można zmienić w mocniejsze, ale wymaga to delikatności. Wymaga świadomości własnych słabości, zależności od innych osób i zaufania Bogu. Bezgranicznego zaufania Bogu, ofiarowania siebie jako narzędzia. Lęk i niepokój także mogą pozytywny wpływ na życie człowieka. Jedynym warunkiem jest by ten lęk przenikała wola Boża. Święty Józef łącznik Starego i Nowego Testamentu – czuły ojciec dla Jezusa, czuły tak jak Bóg, był czuły dla Narodu Wybranego też się bał. Odczuwał niepokój i to w wielu momentach. Nie czuł się pewnie, ale ufał Bogu i dzięki temu nie zbłądził. On staje dzisiaj przede mną. Staje przed każdym z nas i mówi: Idź i rób, co do Ciebie należy! Idź i rób to, do czego jesteś powołany! Dasz radę! Po prostu popatrz na siebie z czułością i zaufaj Panu, a On się o Ciebie zatroszczy. Bądź czułym człowiekiem patrz z miłością na drugiego i oddaj ster swojego życia Bogu, a dopłyniesz do portu zwanego zbawieniem.
Kl. Karol Iwańczak

Rozważanie o św. Józefie

19.06 rozważanie o św. Józefie.
Kl. Adrian, Ojciec Umiłowany
Na podstawie: Patris Corde papieża Franciszka

Bracia!
Kolejne z naszych majowych rozważań poświęconych św. Józefowi będzie opierało się na umiłowaniu Józefa. Tak, wiele dzieł kultury zostało poświęconych św. Józefowi, że bez wątpienia nie tylko odegrał on niezwykłą rolę jako Ojciec Jezusa, ale także dzisiaj bardzo mocno oddziałuje na Kościół stając się wielkim orędownikiem u Boga.
Józef to mężczyzna jak każdy z nas tu obecnych. Przedstawiany bardzo często jako człowiek stary jednak wielu świętych podkreśla, że musiał być on młodym mężczyzną. Św. Josemaria Escriva pisał o wieku Józefa tak „Nie zgadzam się z tradycyjnym wizerunkiem św. Józefa jako starca, nawet jeśli pobudziło do jego stworzenia pragnienie podkreślenia stałego dziewictwa Maryi. Widzę go jako silnego, młodego mężczyznę, być może kilka lat starszego od Maryi, lecz w kwiecie wieku i pracy”. Widzimy zatem Józefa jako człowieka młodego, który miał swoje marzenia, plany. Urodził się w konkretnej rodzinie i dobrze znał historię swojego narodu. Pochodził z rodu Dawida. Spróbujmy przyjrzeć się Józefowi z pytaniem: Co takiego jest w tym mężczyźnie, że wyróżnia się on pośród innych mężczyzn stając się wzorem męskości, ojcostwa? Z pewnością Józef był człowiekiem prawym i tak zwyczajnie, po ludzku dobrotliwym nie chciał wystawić swojej małżonki na zniesławienie i śmierć, dlatego postanowił oddalić potajemnie Tę, która była brzemienna. Już tutaj uwidacznia nam się obraz Józefa jako męża Maryji, który nie osądza, nie próbuje nawet oceniać swej małżonki, ale chce ją uratować. Z pewnością taki obraz w wielu z nas powoduje naszą zwyczajną, ludzką sympatię wobec Józefa, męża Matki Jezusa.
Ponadto wielu z nas ma przed oczami jakiś obraz Józefa, jakąś wizję czy wyobrażenie człowieka, który opiekuje się małym Jezusem, który wyjaśnia mu Pisma lub uczy jak posługiwać się piłą czy heblem. Jest to niezwykle ciepły obraz gdy Jezus – prawdziwy człowiek zachwyca się postawą swego Ojca Józefa. Piękna relacja Ojca i Syna z nazaretańskiego domu pociąga nas i wprowadza w samo serce świętej rodziny. Jednak czy obraz Józefa jako Ojca umiłowanego rodzi się z czystej dobroci, opiekuńczości i pracowitości? Nie. Wielu wspaniałych, dobrych i ofiarnych ludzi żyło przed nami, a ślad po ich ziemskim życiu przeminął bezpowrotnie. Co zatem takiego sprawiło, że św. Józef czczony jest na całym świecie sercami szukającymi w nim wstawiennictwa u Boga? Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy spojrzeć na świat, na świat pogrążony w grzechu. Każdy człowiek szuka w swoim życiu szczęścia, szczęścia, którego nikt ani nic mu nie odbierze. Szukamy – my ludzie – szczęścia i wieczności tam gdzie ich  nie ma w namiętnościach, używkach w nieustannych rozrywkach. Nawet na modlitwie bardziej niż miłości Boga, która najdoskonalej wyraża się po prostu w Jego obecności wciąż poszukujemy siebie i zaspokojenia własnych potrzeb bardziej lub mniej oczywistych. Wielu ludzi szuka szczęścia i wieczności, pokoju serca w mniej wzniosłych chwilach niż modlitwa i miejscach niż kościoły. Szczęścia i wieczności szukają kobiety na ulicach. Krzyczą o swoje zdrowie, o swoje życie krzyczą o możliwość decydowania o życiu. One naprawdę szukają szczęścia i wieczności. A my? Chcemy pochłonąć szczęście każdym z naszych zmysłów chcemy zjeść jeszcze trochę, usłyszeć jeszcze jedną piosenkę, pojechać jeszcze w jedno miejsce. Tymczasem widzimy, że nie ma tam prawdziwego szczęścia a jedynie chwilowe przyjemności. Dochodzimy tu do sekretu Józefa jako męża umiłowanego. Józef dotknął tajemnicy szczęścia i wieczności. Mąż Maryji jawi się nam jako mąż umiłowany, bo znalazł to czego my nieudolnie poszukujemy. Znalazł miłość, która pozwoliła mu wejść przez wąską bramę. Zwróćmy naszą uwagę, że Józef to człowiek grzeszny. Brzemię jakie zostaje mu nałożone jest potężne.
Czy Józef nie miał swoich marzeń? Nie miał potrzeb wynikających z jego natury? Był on normalnym człowiekiem. Tym bardziej uwidacznia się nam Jego postawa pokory i posłuszeństwa. Posłuszeństwo to pierwsze spoiwo rodziny z Nazaretu. Jeśli – mówiąc obrazowo – mielibyśmy przyporządkować jeden, konkretny slogan rodzinie z Nazaretu to byłoby to posłuszeństwo. Jezus stał się posłuszny, aż do śmierci. Stał się posłuszny woli Ojca tak bardzo, że pozwolił abyśmy mieli go za nic. Maryja odpowiada aniołowi „niech mi się stanie”, a potem przez wesele w Kanie, na którym wzywa do posłuszeństwa, przez krzyż gdzie jej obecność wynika z miłości do Jezusa, a akceptacja z posłuszeństwa wobec Boga trwa, aż po wieczernik czekając na Boga. Posłuszny jest wreszcie Józef gdy dowiaduje się, aby wziąć Maryję do siebie. Bracia! Ile we mnie jest posłuszeństwa? Ile we mnie jest szukania woli Boga, a ile realizacji własnych pragnień? Józef Ojciec umiłowany żyje zgodnie z wolą Boga. Jego posłuszeństwo przedstawia się nam jeszcze głębiej w innym miejscu. Prawdziwe posłuszeństwo Józefa to milcząca obecność i wierne wypełnianie swoich obowiązków. Jeszcze bardziej powinien do nas przemawiać obraz Józefa, który pracuje, uczy Jezusa i walczy ze swymi zmysłowymi pokusami z miłości do Boga. To milczenie na kartach Pisma Świętego to realizacja planu Boga. Pomyślmy zatem o momencie naszych święceń, będzie to chwila, w której rozpocznie się trwanie w posłuszeństwie wobec Boga. Sen Józefa to moment naszego powołania, naszych święceń. Jednak życie kapłańskie to właśnie ta milcząca obecność, aby Jezus był obecny. Milcząca obecność nie oznacza bezczynności, przeciwnie jest działaniem i realizacją woli Ojca. Tak jak Józef bierze Maryję do siebie i zaczyna się proces zmagania tak kapłan odpowiadając na wezwanie Pana, przyjmując święcenia rozpoczyna proces posłuszeństwa woli Ojca. Zarówno życie Józefa jak i kapłana naznaczone jest rezygnacją i zmaganiem się z wieloma problemami. Jednak jest to życie pełne szczęścia i pasji bo Bóg nie może zapraszać do innego życia. Zobaczmy, że Bóg daje Maryję i Jezusa jako dar Józefowi. Józef otrzymuje miłość, której się nie spodziewał i ze względu na tę miłość –  Jezusa zmaga się z przeciwnościami. Bóg nie zabiera mu niczego, ale daje. U podstaw posłuszeństwa Józefa stoi dar, który ma przyjąć i którym ma się zaopiekować nie zaś wyzwanie. Podobnie jest z życiem kapłana. Kapłan powinien zaopiekować się Jezusem przyjąć tę maleńką miłość, aby mogła wzrastać by oddać życie i zmartwychwstać dla Zbawienia ludzi. W życiu, którego pragniemy potrzeba Józefa jako wzoru. Bóg mówi zaopiekuj się Jezusem tak jak zrobił to Józef. Józef – Ojciec umiłowany jest doskonałym przykładem przyjęcia daru Boga, i wiernego wypełnienia Jego woli.
Bóg umiłował Józefa i dał mu dar. Odpowiedzią Męża Maryji jest przyjęcie daru i służba. Kiedy wychodzą ze świątyni Jezus mówi: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Józef nie rozumie do końca tych słów, ale odpowiada milczeniem, będę dalej służył i realizował wolę Boga. W życiu kapłana także jest miejsce na niewiedzę. Wiele sytuacji będzie dla nas nie zrozumiałych niekiedy może nawet raniących nie mniej potrzeba w nich zaufania do Boga i posłuszeństwa. Odpowiedzią na niewiedzę jest posłuszeństwo. Kiedy dochodzę do chwili, w której nie wiem co robić, w której nie rozumiem może rodzi się jakiś bunt? Może tak jak Józefa boli nas serce wtedy jest czas i miejsce żeby wrócić do snu i dalej być posłusznym powołaniu realizowanemu przez wierne wypełnianie swoich obowiązków.
Życie Józefa to ofiara miła Bogu. Jest on Ojcem umiłowanym. Nie jest ofiarą, ale pełnowartościowym mężczyzną, który składa swe życie, plany, nadzieje w ofierze dla Boga. Życie kapłana to także ofiara, która kiedy składana jest z miłości i dla miłości staje się miła Bogu bo złączona zostaje z ofiarą Jego Syna.
To jak bardzo umiłowanym stał się św. Józef widać w życiu wielu świętych, którzy zechcieli swoim życiem przeczytać Ewangelię na wzór św. Józefa. Nie tylko święci ale także całe narody umiłowały Józefa warto wspomnieć, że jest on patronem: Belgii, Chin,Chorwacji,Czech Hiszpanii Kanady Korei, Meksyku,Peru,Portugalii  Wietnamu.
Warto w tym miejscu wspomnieć świadectwo kapłanów z Dachau. Więźniowie przez 9 dni zbierali się w kaplicy księży niemieckich prosząc Świętego o cud wyzwolenia.
” ostatni dzień nowenny, 22 kwietnia 1945 roku, podczas dwóch Mszy Świętych około 800 księży i osób świeckich odmówiło akt oddania się w opiekę św. Józefa w duchowej łączności z jego kaliskim sanktuarium Księża nie tylko oddali się pod opiekę św. Józefa, ale także zobowiązali się szerzyć Jego cześć, a po wyzwoleniu złożyć Mu hołd w pielgrzymce do kolegiaty kaliskiej i przyczynić się do powstania Dzieła Miłosierdzia pod jego wezwaniem. Jak wspomina ks. bp Franciszek Korszyński „był to najliczniejszy w obozie zespół ludzi, którzy publicznie i wspólnie modlili się o cud wyzwolenia”. Księża więźniowie nie wiedzieli wtedy, że w tajnym rozkazie Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler zaplanował likwidację obozu i żaden więzień nie miał się dostać żywy w ręce nieprzyjaciela. Siedem dni później 29 kwietnia o godzinie 21 miał wybuchnąć pożar jako sygnał dla stacjonującej niedaleko dywizji SS Wiking, która po wkroczeniu do obozu zrównałaby go z ziemią.
Jednak na cztery godziny przed realizacją rozkazu obóz strzeżony przez uzbrojoną załogę został zdobyty przez garstkę kilkunastu alianckich żołnierzy armii generała Pattona, która kierowała się do Monachium. Na wiadomość, że są Amerykanie 32 tysiące więźniów pokonując lęk wybiegło z radością z baraków. Jeden z wartowników na wieży zaczął strzelać. Chociaż żołnierzy niemieckich było sześciokrotnie więcej, nie wiedząc o tym amerykanie odpowiedzieli ogniem. Zaraz po oswobodzeniu obozu dowódca amerykański wezwał wszystkich do modlitwy dziękczynnej „Ojcze nasz”. W kaplicy zaśpiewano hymn „Te Deum”. Natomiast nacierające z Monachium oddziały dywizji SS Wiking zostały rozbite przez wojska amerykańskie. Dla księży stało się jasne – cud ocalenia zawdzięczają wstawiennictwu św. Józefa. On był ich Orędownikiem u Boga. W dniu wyzwolenia w obozie było 856 kapłanów.” Ostatni ksiądz zmarł 2 czerwca 2016r. Był to ostatni świadek cudu św. Józefa jako uczynił on w Dachau. Jednak i w naszym najpierw kleryckim, a potem kapłańskim życiu mogą wydarzyć się cuda za wstawiennictwem św. Józefa. Jedyne czego potrzeba nam to modlitwy. Spójrzmy na Józefa w którym został zaspokojony głód ludzkiej egzystencji przez pokarm, którym stał się Jezus. Święty Józefie Ojcze Umiłowany – módl się za nami.

Rozważania o Św. Józefie

19 dzień każdego miesiąca jest w szczególny sposób poświęcony św. Józefowi. W tym szczególnym czasie, klerycy chcą czymś się podzielić.

Kiedy będą się pojawiały rozważania? Od 19 maja do 19 grudnia na Facebooku i stronie seminaryjnej będzie się pojawiać w danym miesiącu jedno rozważanie.

Jaki będzie motyw przewodni naszych rozważań? Kierunek rozważań wskazał nam papież Franciszek w Liście Apostolskim Patris Corde.

Kto je napisał? Zostały one przygotowane przez kleryków z roku IV. Są one wygłaszane podczas nabożeństw majowych w seminarium.

Dzisiaj zamieszczamy pierwsze rozważanie otwierające nasze wydarzenie rozważań o św. Józefie. Przygotował je kleryk Mateusz.

Pragnę w imieniu swoim i moich braci zaprosić was do rozważań majowych. Będą to rozważania wyjątkowe. Ojciec Remigiusz, gdy przedstawiał nam nasze tematy, stwierdził, że to pierwsze takie rozważania, odkąd prowadzi wykłady z homiletyki. Zapytacie, co w nich takiego wyjątkowego? Ano to, że nasze rozważania nie będą o Maryi. A przynajmniej nie będą wprost o Maryi. Będą natomiast o osobie bardzo blisko związanej z Matką Bożą. O kim mowa? Oczywiście o św. Józefie. W związku z przeżywanym rokiem św. Józefa, wspólnie z ojcem Remigiuszem postanowiliśmy uczcić tę niezwykłą postać, jaką dla całego Kościoła jest św. Józef. Każdy z nas postara się przedstawić wam św. Józefa, ujmując jeden z jego przymiotów. Inspiracją dla przygotowania naszych rozważań, był list apostolski Ojca Świętego Franciszka – Patris Corde. Ja w ramach wprowadzenia do naszych rozważań, postaram się przedstawić wam Józefa jako Ojca.

.Na początek zastanówmy się, jaki powinien być ojciec? Po pierwsze, myślę, że ojciec powinien być odpowiedzialny. Współcześnie mamy duży problem z odpowiedzialnością. Możemy to zobaczyć na przykładzie wielu mężczyzn, którzy gdy dowiadują się, że zostaną ojcami, nie biorą odpowiedzialności za swoje dzieci, ale uciekają od niej. Bywa również tak, że zachęcają matkę swojego dziecka do dokonania aborcji, w imię własnej wygody i pozbycia się problemu. Po drugie ojciec powinien kochać swoją rodzinę. Nawet wtedy, gdy miłość ta wymaga poświęcenia. Rodzina powinna być dla ojca najwyższą wartością, dla której jest w stanie zrezygnować ze swoich własnych upodobań i swojej wygody. Widziałem kiedyś w internecie takie zdjęcie, które przedstawiało ojca i syna. Chłopiec miał na sobie zacerowane spodnie. Obok niego stał jego ojciec, który miał spodnie z dziurą. Można było na tym zdjęciu zauważyć, że to właśnie ze swoich spodni ojciec wyciął łatę i przyszył do spodni swojego syna. Pamiętam, że gdy patrzyłem na tą fotografię to bardzo mnie ona urzekła. Uświadomiłem sobie jak w małych rzeczach, w takich codziennych drobnych poświęceniach, można wyrażać swoją miłość. Po trzecie, ojciec powinien dbać o wychowanie swoich dzieci. Powinien być kimś takim, kto nie tylko będzie mówił swojemu dziecku jak należy czynić. Powinien być kimś, kto przez przykład swojego życia, pokaże dziecku jakimi wartościami należy się kierować. Przede wszystkim przez swój przykład może pokazać samego Boga. Mam takie głębokie przekonanie, że w dużym stopniu nasz obraz Pana Boga czerpiemy właśnie od ojca. Dlatego tak ważny jest mocny wzorzec ojcowski, który pokaże nam odpowiednie wartości jakimi należy się kierować w życiu, który pokaże nam co jest dobre, a co złe i który zaszczepi w nas wiarę.

Spójrzmy teraz na św. Józefa i na to jak on w swoim życiu, realizował powierzone mu przez Boga ojcostwo. Mówiłem o tym, że ojciec powinien być odpowiedzialny. Józef na pewno taki był. Pamiętamy, że gdy Józef dowiaduje się, że Maryja jest w ciąży, to początkowo chce ją potajemnie oddalić. Potem jednak przychodzi do niego anioł we śnie i mówi mu: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”. Po tych słowach decyduje się wziąć odpowiedzialność za rodzinę i za Jezusa znajdującego się w łonie Maryi. Jak to określa papież Franciszek: „Józef przyjął Maryję nie stawiając warunków uprzednich”. I to też może być taki przykład dla nas. My też w sytuacji, gdy trzeba wziąć za coś trudnego odpowiedzialność, możemy się na początku wahać. Ważne jest jednak, by słuchać wtedy głosu Pana Boga, bo może on mieć dla mnie przez to jakiś szczególny plan. I tak właśnie czyni Józef: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański”. Drugą cechą naszego wzoru ojca było to, że ojciec kocha swoją rodzinę, bez względu na konsekwencje i poświęcenie, którego musi dokonać. Taki był właśnie św. Józef. Gdy słyszy słowa: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”, nie waha się ani przez chwilę. Nie myśli o tym jakie trudności będą się z tym wiązać. Nie przejmuje się tym jak się dostaną do Egiptu, co będą jeść po drodze, czy znajdą tam jakieś miejsce zamieszkania, ale ufa Panu Bogu. On po prostu: „Wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda”. Po trzecie Józef podjął trud wychowania Jezusa. A na pewno nie było to łatwe zadanie. Wychowywać i dawać przykład swoim życiem samemu Synowi Boga. Ale myślę, że Pan Bóg wiedział co robi, wybierając Józefa na opiekuna dla Swojego Syna. Spójrzmy, najpierw Józef zanosi małego Pana Jezusa do świątyni i ofiarowuje go Bogu. Wypełnia więc swój podstawowy obowiązek, zdając sobie sprawę, że bez Boga nie da rady podjąć tego trudu. Później regularnie odwiedza z nim świątynie. Nie przysłania mu swoją osobą tego co najważniejsze. Nie chce układać życia Pana Jezusa, według swojej koncepcji, ale zawsze stoi w cieniu. Papież Franciszek stwierdza, że właśnie wtedy ojciec zrealizuje właściwie swoją misję wychowawczą i w pełni przeżyje swoje ojcostwo, gdy stanie się „bezużyteczny”, gdy zobaczy, że dziecko staje się autonomiczne i samodzielnie kroczy po drogach życia.

No dobrze, ale może ktoś z was powiedzieć: Przecież to rozważanie nie jest skierowane do nas – kleryków, bo my mamy żyć w celibacie. No właśnie wydaje mi się, że to rozważanie jest bardzo do nas. Gdy byłem w domu na przerwie świątecznej, pojechałem odwiedzić kapłana, który w tym roku obchodzi rocznicę 25 lat kapłaństwa. No i gdy tak rozmawialiśmy, zadałem mu pytanie. Proszę księdza, jak ksiądz myśli po tych 25 latach bycia księdzem, jaki powinien być dobry ksiądz? On bez chwili zastanowienia powiedział: „Ksiądz ma być ojcem”. I jest w tym stwierdzeniu, według mnie, pewien geniusz. Gdy pisałem to kazanie, to właśnie z każdą kolejną linijką uświadamiałem sobie coraz bardziej, że rzeczywiście tak jest. Przyjrzyjmy się tym aspektom dobrego ojca, które wcześniej wymieniliśmy i potem pokazaliśmy je u Józefa. One rzeczywiście realizują się w pełni u kapłana. Po pierwsze ojciec miał brać odpowiedzialność za swoją rodzinę. Tak samo my jako kapłani musimy wziąć odpowiedzialność za ludzi, którzy zostaną nam powierzeni. Bo jeżeli my nie zadbamy o to, żeby pokazać im Pana Boga, jeżeli nie pokażemy im żywej wiary, która w nas jest, to ludzie mogą się pogubić i potem naprawdę ciężko będzie ich odnaleźć. Musimy być tak samo odpowiedzialni za ludzi nam powierzonych, jak pasterz jest odpowiedzialny za powierzone mu owce. Nie kierować się słowami, rodem z Podhala, które kiedyś zacytował Tomek na jednym z kręgów biblijnych: „Kto ma owce ten ma co chce.” Ale być dla nich prawdziwym pasterzem. Jak to powiedział papież Franciszek: „Pasterz musi pachnieć owcami, a nie drogimi perfumami”. Kapłan tak jak ojciec jest powołany, by kochać swoich parafian. Powołany do tego, aby żyć ich problemami i współodczuwać wraz z nimi, gdy cierpią, tak jak Jezus, który gdy widzi Marię płaczącą po śmierci Łazarza, również wzrusza się i płacze wraz nią. Tak samo cieszyć się ich radościami. Mieć otwarte drzwi od plebani, a nie robić z plebani drugie Alcatraz. Musi kochać lud sobie powierzony, aż do poświęcenia swojego życia. Skoro Pan Jezus oddaje swoje życie za nas, bez żadnego wahania, to i my tak samo powinniśmy robić. Zazwyczaj to poświęcenie nie wymaga od nas przelewania krwi, ale takiej zwykłej codziennej serdeczności. Na przykład, gdy spotkamy na kolędzie samotną staruszkę, która nie ma z kim porozmawiać, to spędźmy z nią chwilę dłużej, a nie spieszmy się by jak najszybciej załatwić kolędę i wrócić do swojego łóżka. Zazwyczaj tak naprawdę to nasze poświęcenie ogranicza się tylko do tego, że poświęcimy komuś czas i uwagę. Szczególnie w dzisiejszym świecie, który w pogoni za pieniędzmi już zapomina o tym, aby spojrzeć na człowieka. Ostatnią cechą dobrego ojca było wychowanie dzieci. No dobra w tym przypadku, to na pewno już nas nie dotyczy. Pewnie większość z nas tak pomyślała. Z pewnością trochę w tym racji jest, bo nie będziemy tak jak ojciec wychowywać dzieci. Zauważmy jednak, że wychowanie dziecka to jest jakiś okres czasu, który ma za zadanie wprowadzić człowieka w dorosłe życie, a potem tak jak św. Józef, ojciec ma obowiązek odsunąć się w cień i pozwolić dziecku organizować swoje życie, w taki sposób, jaki dziecko uzna za słuszne. Ale jak wierzymy, życie to nie tylko dzieciństwo i dorosłość, ale również, a może przede wszystkim życie wieczne. I tu jest właśnie ta przestrzeń pedagogiczna kapłana. Ksiądz ma wychować ludzi do bycia świętymi. Tak jak Józef pokazywał swoją osobą Boga Ojca małemu Panu Jezusowi, tak i my swoim życiem, postępowaniem, słowami, gestami, modlitwą, życzliwością mamy pokazywać ludziom, kim jest Bóg. Im bardziej upodobnimy się do Jezusa, tym lepiej wychowamy ludzi do świętości. Im bardziej my będziemy święci, tym bardziej wszyscy wśród których żyjemy, będą się uświęcać.

Widzimy więc jak ważną postacią jest św. Józef i chociaż nie wypowiedział ani jednego słowa w całej Ewangelii, to jednak poprzez swoje postępowanie, stał się dla nas wszystkich wzorem do naśladowania. Stawiajmy więc na świętego Józefa w naszym kapłańskim życiu, a na pewno na tym wiele zyskamy. Stańmy się takimi ojcami dla ludzi nam powierzonych jakim jest św. Józef. Amen.